- Przepraszam na chwilę, muszę zrobić obiad temu biednemu dziecku – powiedział, wyciągając z piekarnika poczerniałą, zatłuszczoną grillową patelnię i pudełko z zamrażalnika, któremu bardzo przydałoby się odmrożenie. Pudełko było obrośnięte grubą warstwą śnieżnych kryształków, więc nie sposób było poznać, co znajduje się w środku. Adam wytrzasnął pudełko nad stołem. Na blat wypadł jeden rybny paluszek i parę pomarańczowych okruchów. – Cholera, został tylko jeden. Żyjemy rybnymi paluszkami. Kiepski ze mnie kucharz – wyznał.

Louise Voss. Upragnione Życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz